Relacja jest tłumaczeniem ze strony Helmuta Pilhara.
Adresowane do dra med. mgr teol. Ryke Geerda Hamera i Helmuta Pilhara.
Moja droga nauki i wyzdrowienie z raka gruczołu krokowego.
W wieku 49 lat byłem jeszcze za młody, żeby nosić pieluchy (z powodu inkontynencji-przyp tłumacza). Wszystko zaczęło się od nieszkodliwego badania kontrolnego. Mój PSA był za wysoki, a więc zarządzono zrobienie biopsji - wynik był pozytywny. Został zdiagnozowany wysoko zróżnicowany gruczolakorak stercza.
W wieku 49 lat byłem jeszcze za młody, żeby nosić pieluchy (z powodu inkontynencji-przyp tłumacza). Wszystko zaczęło się od nieszkodliwego badania kontrolnego. Mój PSA był za wysoki, a więc zarządzono zrobienie biopsji - wynik był pozytywny. Został zdiagnozowany wysoko zróżnicowany gruczolakorak stercza.
Zostałem dobrze poinformowany o możliwościach i skutkach leczenia. Po dwóch tygodniach, ma Pan to za sobą, itd...
Zanim będzie po wszystkim chciałem jeszcze pojechać na urlop. Mój urolog to zrozumiał. Na temat przyczyny mojej choroby nie mogłem się dowiedzieć od niego niczego. Były to tylko domysły, przypuszczenia. Również w literaturze nie mogłem niczego znaleźć.
Od tego momentu zacząłem myśleć. W moim zawodzie, w elektronice, można szczegółowo prześledzić zależności które spowodowały nawet najmniejsze zaburzenia. W mojej pracy nigdy nie wolno mi stracić z oczu całego systemu. Motor nie zagrzeje się bez przyczyny, bez impulsu nie zapali się lampa. Nie ma sensu tylko jej wykręcić...W moim przypadku oznaczałoby: zoperować, czy poddać promieniowaniu. Gdybym tak postępował w moim zawodzie, to już dawno straciłbym pracę. Jeżeli coś się dzieje to zawsze istnieje dla tego jakaś przyczyna. Przeraziły mnie pochodzące z różnych źródeł informacje o skutkach i wynikach stosowanej terapii. Pytałem, pisałem listy i szukałem w księgarniach, aż któregoś dnia zobaczyłem światełko na horyzoncie.
Znalazłem artykuł doktora Hamera, opisujący zależności pomiędzy ciałem, mózgiem i narządem. Temat był bardzo ciekawy, mogłem bez trudu go zrozumieć i logicznie prześledzić. W końcu dotarłem do adresu wydawnictwa i zaopatrzyłem się w dalszą literaturę...
“Pracę habilitacyjną” po prostu połknąłem. Nagle wiele stało się dla mnie jasne. Dzisiaj, patrząc z perspektywy czasu, moja wiedza była niewielka, ale wówczas wystarczyła mi całkowicie. Nie mogłem zrozumieć, jak to możliwe, że nikt nie kwapi się do zweryfikowania i zastosowania tego rozwiązania.
W międzyczasie skontaktowałem się telefonicznie z Gizelą R., skorzystałem z pomocy terapeuty i sporządziłem komputerową tomografię mózgu. Na własne oczy widziałem wyraźne struktury na zdjęciu TK. Dokładnie takie jak w książce. Radiolodzy ignorują te ślady.
Byłem pod wrażeniem. Tak łatwa jest ta diagnostyka. Jednak wszystkiego do końca jeszcze nie rozumiałem. W styczniu 1996 roku, mogłem wziąć udział w seminarium doktora Hamera. W ten sposób na własne oczy i uszy przeżyłem jak doktor pracuje. Zobaczyłem pracę diagnostyczną według Germańskiej Nowej Medycyny w oryginalnym wydaniu, z udziałem samego doktora Hamera. Podczas seminarium mój przypadek został omówiony na forum, jako jeden spośród wielu. Nauka w bezpośrednim kontakcie jest żywą metodą.
W tym gronie mogłem wypowiedzieć to, co mnie zraniło, a czego do tego momentu unikałem. Wprawdzie wiedziałem, że istnieje u mnie połączenie między duchem (odczuciem) a ciałem, ale nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy.
Zanim będzie po wszystkim chciałem jeszcze pojechać na urlop. Mój urolog to zrozumiał. Na temat przyczyny mojej choroby nie mogłem się dowiedzieć od niego niczego. Były to tylko domysły, przypuszczenia. Również w literaturze nie mogłem niczego znaleźć.
Od tego momentu zacząłem myśleć. W moim zawodzie, w elektronice, można szczegółowo prześledzić zależności które spowodowały nawet najmniejsze zaburzenia. W mojej pracy nigdy nie wolno mi stracić z oczu całego systemu. Motor nie zagrzeje się bez przyczyny, bez impulsu nie zapali się lampa. Nie ma sensu tylko jej wykręcić...W moim przypadku oznaczałoby: zoperować, czy poddać promieniowaniu. Gdybym tak postępował w moim zawodzie, to już dawno straciłbym pracę. Jeżeli coś się dzieje to zawsze istnieje dla tego jakaś przyczyna. Przeraziły mnie pochodzące z różnych źródeł informacje o skutkach i wynikach stosowanej terapii. Pytałem, pisałem listy i szukałem w księgarniach, aż któregoś dnia zobaczyłem światełko na horyzoncie.
Znalazłem artykuł doktora Hamera, opisujący zależności pomiędzy ciałem, mózgiem i narządem. Temat był bardzo ciekawy, mogłem bez trudu go zrozumieć i logicznie prześledzić. W końcu dotarłem do adresu wydawnictwa i zaopatrzyłem się w dalszą literaturę...
“Pracę habilitacyjną” po prostu połknąłem. Nagle wiele stało się dla mnie jasne. Dzisiaj, patrząc z perspektywy czasu, moja wiedza była niewielka, ale wówczas wystarczyła mi całkowicie. Nie mogłem zrozumieć, jak to możliwe, że nikt nie kwapi się do zweryfikowania i zastosowania tego rozwiązania.
W międzyczasie skontaktowałem się telefonicznie z Gizelą R., skorzystałem z pomocy terapeuty i sporządziłem komputerową tomografię mózgu. Na własne oczy widziałem wyraźne struktury na zdjęciu TK. Dokładnie takie jak w książce. Radiolodzy ignorują te ślady.
Byłem pod wrażeniem. Tak łatwa jest ta diagnostyka. Jednak wszystkiego do końca jeszcze nie rozumiałem. W styczniu 1996 roku, mogłem wziąć udział w seminarium doktora Hamera. W ten sposób na własne oczy i uszy przeżyłem jak doktor pracuje. Zobaczyłem pracę diagnostyczną według Germańskiej Nowej Medycyny w oryginalnym wydaniu, z udziałem samego doktora Hamera. Podczas seminarium mój przypadek został omówiony na forum, jako jeden spośród wielu. Nauka w bezpośrednim kontakcie jest żywą metodą.
W tym gronie mogłem wypowiedzieć to, co mnie zraniło, a czego do tego momentu unikałem. Wprawdzie wiedziałem, że istnieje u mnie połączenie między duchem (odczuciem) a ciałem, ale nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy.
Zdarzyło się to 3 lata temu. Było to jedno zdanie mojej żony, które mnie absolutnie zaskoczyło, które uderzyło mnie jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. Teraz, w gronie słuchaczy, odczułem i uświadomiłem to sobie. Mogłem ze szczególikami opisać miejsce, w którym byliśmy, jak moja żona do mnie to powiedziała. Podczas sprzeczki czasami padają słowa, które mają na celu zranić drugą osobę. Nie należę do wyjątków.
Co to była za ulga, móc nareszcie o tym mówić, bez obawy, że ktoś zacznie zaraz moralizować. Jest to moje subiektywne odczucie i ten właśnie fakt rozpoczyna wszystko. Dzisiaj stress i regeneracja zawierają dla mnie treści o zupełnie innej jakości, jak dotychczas.
Zależało ode mnie czy zrozumiem na tyle zależności, żeby wytworzyć w sobie zupełnie inne nastawienie do życia. Przy tak wielkiej ilości nowej wiedzy potrzebowałem potwierdzenia, aż do momentu gdy sam stałem się świadkiem wielu sukcesów. W każdym z tych przypadków zależności się zgadzały.
Zależało ode mnie czy zrozumiem na tyle zależności, żeby wytworzyć w sobie zupełnie inne nastawienie do życia. Przy tak wielkiej ilości nowej wiedzy potrzebowałem potwierdzenia, aż do momentu gdy sam stałem się świadkiem wielu sukcesów. W każdym z tych przypadków zależności się zgadzały.
Spotkałem jednak również osoby, które nie były w stanie “przepracować” swoich konfliktów. Był to dla mnie powód do jeszcze intensywniejszego uczenia się.
Kolejne digitalne, sonograficzne i radiologiczne badania kontrolne nie wykazały żadnych zmian.
Kolejne digitalne, sonograficzne i radiologiczne badania kontrolne nie wykazały żadnych zmian.
A teraz parę słów na temat PSA:
W dostępnej mi literaturze, w magazynach urologicznych, magazynach i podręcznikach lekarskich oraz w internecie, znalazłem sprzeczne twierdzenia. W jednym z artykułów w “Ärtzteblatt” (magazyn lekarski z dnia 26.09.2003) znalazłem wypowiedź, że również dla lekarzy jest to dylemat. Poza tym: W pewnej pracy dysertacyjnej z 1998 roku, podpisanej przez ponsorujących ją profesorów czytamy: “...może wskazywać na patologiczne zjawisko...” “...PSA nie jest jednak żadnym typowym tumormarkerem, ponieważ występuje również w normalnej tkance gruczołu krokowego. Poza tym nie posiada przypisanej organowi specyfiki, ponieważ mRNA dla PSA i PSA-proteiny mogą wystąpić np. w śliniankach, nerkach i w płucach...” Pozostawię to bez komentarza.
W dostępnej mi literaturze, w magazynach urologicznych, magazynach i podręcznikach lekarskich oraz w internecie, znalazłem sprzeczne twierdzenia. W jednym z artykułów w “Ärtzteblatt” (magazyn lekarski z dnia 26.09.2003) znalazłem wypowiedź, że również dla lekarzy jest to dylemat. Poza tym: W pewnej pracy dysertacyjnej z 1998 roku, podpisanej przez ponsorujących ją profesorów czytamy: “...może wskazywać na patologiczne zjawisko...” “...PSA nie jest jednak żadnym typowym tumormarkerem, ponieważ występuje również w normalnej tkance gruczołu krokowego. Poza tym nie posiada przypisanej organowi specyfiki, ponieważ mRNA dla PSA i PSA-proteiny mogą wystąpić np. w śliniankach, nerkach i w płucach...” Pozostawię to bez komentarza.
Jak wielki strach wywołali u mnie lekarze! Wstrząsneło to na stałe moją wiarą. Chcę to sprawdzić. W końcu dotyczy to mnie!
Na kolejnych zdjęciach tomografi komputerowej mózgu nie było Ogniska Hamera. W jego miejscu widoczne było tylko małe zagęszczenie tkanki, blizna, możliwa do zobaczenia przez szkło powiększające. To jest dla mnie objektywny, możliwy do sprawdzenia, fakt. Zupełnie niezależnie od interpretowanych wyników testów.
Poza przyjmowaniem hormonalnych blokerów - co zarzuciłem, jak tylko droga, na którą się zdecydowałem, była dla mnie jasna - nie brałem żadnych przepisanych przez lekarzy lekarstw. Od tego czasu minęło 9 lat, a ja czuję się normalnie zdrowy i pełen sił.
Na kolejnych zdjęciach tomografi komputerowej mózgu nie było Ogniska Hamera. W jego miejscu widoczne było tylko małe zagęszczenie tkanki, blizna, możliwa do zobaczenia przez szkło powiększające. To jest dla mnie objektywny, możliwy do sprawdzenia, fakt. Zupełnie niezależnie od interpretowanych wyników testów.
Poza przyjmowaniem hormonalnych blokerów - co zarzuciłem, jak tylko droga, na którą się zdecydowałem, była dla mnie jasna - nie brałem żadnych przepisanych przez lekarzy lekarstw. Od tego czasu minęło 9 lat, a ja czuję się normalnie zdrowy i pełen sił.
Dziękuję szczególnie dr. med. mgr. theol. Ryke Geerd Hamerowi za szerzenie Germańskiej Nowej Medycyny, za jego służbę w dziele Stwórcy, gdyż widziałem go zawsze w takim świetle. Dziękuję również tym, którzy towarzyszyli mi na mojej nowej drodze.
Wymiana doświadczeń była i jest w dalszym ciągu pomocna.
Własne doświadczenie oraz opór z jakim spotyka się Germańska Nowa Medycyna drastycznie zmieniły mój obraz naszego społeczeństwa. Ku mojemu przerażeniu doświadczyłem przemocy, przeciwstawiającej się naszemu zdrowiu. Dotychczas myślałem, że dzieje się tak tylko w dalekich krajach lub w książkach.
Wymiana doświadczeń była i jest w dalszym ciągu pomocna.
Własne doświadczenie oraz opór z jakim spotyka się Germańska Nowa Medycyna drastycznie zmieniły mój obraz naszego społeczeństwa. Ku mojemu przerażeniu doświadczyłem przemocy, przeciwstawiającej się naszemu zdrowiu. Dotychczas myślałem, że dzieje się tak tylko w dalekich krajach lub w książkach.
Dziękuję, że istnieje www.pilhar.com, gdzie można czerpać informacje i wymieniać się wiedzą.
Z serdecznymi pozdrowieniami
Bernd Dräger